Apulia 2019 - fotoraport dla zainteresowanych - Matera od zewnątrz

To nie jest blog podróżniczy, więc tradycyjnej relacji z odhaczaniem obowiązkowych punktów (co zjeść, gdzie zjeść, za ile zjeść) nie będzie. Zamiast tego parę słów i dużo więcej zdjęć, a wszystko to w celach humanitarnych: by uniknąć znęcania się nad zbyt uprzejmymi lub mało asertywnymi ofiarami, które nie potrafią odmówić kiedy słyszą "mam parę fajnych zdjęć z wakacji, może chcesz obejrzeć?". 

Innymi słowy - oglądasz na własne ryzyko 😎.

 

cz.1 - Matera od zewnątrz


   Jeśli miałabym wybrać jedno naj-naj-naj z mojej wycieczki do Apulii to wybrałabym Materę, która wprawdzie leży w sąsiedniej Bazylikacie, ale jest bardzo dobrze skomunikowana z Bari. To wyjątkowe miejsce, gdzie warto spędzić więcej czasu – a i tak pozostanie poczucie niedosytu. 
   O samym mieście i jego niezwykłej historii można przeczytać na setkach blogów, często zresztą w podobnym tonie i z wykorzystaniem tych samych cytatów. Dlatego ograniczę się do informacji, które są konieczne, by zrozumieć, co takiego wspaniałego jest w Materze (i co właściwie widać na zdjęciach ;-)

      1. Matera jest STARA. To jedno z najdłużej nieprzerwanie zamieszkanych miejsc na Ziemi – ludzie i ich przodkowie żyją tam od ery kamienia łupanego do dnia dzisiejszego. Czyli jakieś 9-10 tysięcy lat.
       2. Matera – ta oryginalna – to tak naprawdę wielka wapienna skała. Miasto powstało nie NA górze, ale W górze. Początkowo zamieszkiwano naturalne jaskinie, potem zaczęto drążyć sztuczne. W rezultacie ludzie przez millenia wydłubywali sobie kolejna pomieszczenia, w razie konieczności dobudowując tylko ścianę frontową. I tak było aż do lat 50. XX wieku, kiedy okazało się, że szczyt luksusu Anno Domini 423 w czasach współczesnych raczej przeraża niż zachwyca.
       3. Zabudowa w Materze ma układ schodkowy – dachy niższego „piętra” to często podłoga wyższego. Ponoć tych „pięter” może być w niektórych punktach ponad trzydzieści.
      4. W Materze kręcono takie filmy jak „Ewangelia wg św. Mateusza” Pier Paolo Pasoliniego, „Sprzedawca marzeń” Giuseppe Tornatore czy „Wonder Woman” Patty Jenkins. Jednak najbardziej rozsławiła to miasto „Pasja”Mela Gibsona”. Matera bez większych problemów „zagrała” wówczas Jerozolimę sprzed 2000 lat.
       5. Zabytkowa Matera dzieli się na dwa „kamienie” czyli Sassi – starszą, bardziej prymitywną dzielnicę  Sasso Caveoso i nowszą, chwilami prawie normalną Sasso Baristano. Po drugiej stronie wąwozu Gravina znajduje się Parco della Murgia Materana.
    6. Matera zapiera dech w piersi 😍
Matera to świetne miejsce do robienia zdjęć - zachwycają i widoki, i szczegóły ;-) Zwiedzanie zaczyna się zazwyczaj w jednym z punktów widokowych Sasso Baristano, gdzie "na dzień dobry" można ujrzeć różne oblicza miasta.

Potem można rozpocząć wędrówkę po labiryncie wąskich uliczek, zaułków i schodów, niemal bezustannie gdzieś zakręcając, schodząc lub wchodząc, nigdy nie mając pewności, gdzie dojdziemy...



















...lub też przespacerować się zawieszoną nad wąwozem  "obwodnicą", podziwiając nie tylko miasto, ale i położone po drugiej stronie Graviny podziurawione jaskiniami i prymitywnymi budynkami zbocza.


Co jakiś czas można natknąć się na o wiele bardziej nowoczesne elementy:



 Warto też zaczekać do zapadnięcia zmroku:


A na pamiątkę przywieźć coś wykonanego na miejscu, niemal na naszych oczach.
Najpopularniejszą opcją są mini-płaskorzeźby, zrobione (ponoć) z tego samego kamienia, w którym wydrążono materańskie groty. Na drugim miejscu - koguty, które według ludowych wierzeń miały odpędzać demony od łóżek śpiących. Koguciki występują w najróżniejszych odmianach - od fantazyjnych, wręcz surrealistycznych wersji LUX po malutkie i sympatyczne ptaszki na lodówkę

 A potem można wejść do środka... ale o tym w następnym poście ;-)

 cz.2 - Matera od wewnątrz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wszystkie drogi prowadzą do Firy (Santorini cz. 5 - i ostatnia :-)

Z pisaniem o Firze jest pewien problem. Mianowicie pod względem turystycznym to taka większa, mniej skondensowana Oia. Białe domki na zboc...